Od dziecka chciałam mieć zwierzątko żółwia, psa, chomika – nieważne. Chciałam mieć i tyle. Ostatecznie po wielu walkach, nierównych, dostałam rybki. No cóż, nie jest to zwierzątko, które można przytulić czy pogłaskać ale zawsze coś. Po kilku latach brat przyniósł do domu małego kotka i tak się złożyło, że jest z nami już cztery lara. Cztery wspaniałe lata.
Nigdy nie uważałam, że kot da tyle szczęście, zdecydowanie wolałabym psa. Bo przecież pies kocha bardziej a przynajmniej lepiej to okazuje, psa można wytresować i brać na długie spacery czy na całodniowe wyjścia ze znajomymi a po za tym może obronić. Nie ma co się oszukiwać koty przy psach wydają się mało wartościowymi zwierzętami. Jednak jak się okazało moja kotka stała się największym szczęściem jakie mnie spotkało. Co prawda, jako typowy, stereotypowy kot najbardziej kocha tego, kto właśnie daje jej jedzenie ale to nieważne. Nasza pociecha rozbawia wszystkich, walczy z wiatrem i promieniami słońca czy płatkami śniegu a z kotem przecież też można wychodzić na spacery. W zimne dni ogrzewa lepiej niż jakikolwiek piec a gdy jest się chorym nie opuszcza na krok. Gdy jest gorszy dzień daje się przytulać i pozwala wypłakiwać się w futerko. Uwielbia, gdy się ją czesze i mizia za uchem. A gdy przychodzi ktoś obcy nie spuszcza z niego wzroku, pilnuje.
Podsumowując, wbrew wszystkim opiniom kot też może być najlepszym przyjacielem człowieka. Sama w to nie wierzyłam i zawsze płakałam, że chcę psa jak się okazało niepotrzebnie moja kotka daje równie dużo szczęścia i jest najcudowniejszym lekiem na gorsze dni i długie jesienne czy zimowe wieczory spędzane z książką i ulubioną herbatą.